piątek, 10 lipca 2015

Takie buty z cholewami




Autor: Anna Jarmusiewicz, Szewach Weiss
wydawnictwo: M
liczba stron: 240
ISBN: 9788375953695
moja ocena: 9/10

Takie buty z cholewami to pozycja, którą powinien przeczytać każdy. Bardzo poszerzająca horyzont myślowy, i choć traktuje o sprawach ważnych i trudnych, wiedza ta podana jest lekko i wiarygodnie, bo opowiada o niej człowiek, który wszystko to przeżył, a mimo to nie zatracił radości życia. Książka ukazuje nie tylko poważnego profesora, ambasadora i dziecko Holocaustu - pokazuje też zwykłego wrażliwego mężczyznę, który kocha, cierpi, którego można urazić, który zachwyca się zdrobnieniami polskiego języka, ale przede wszystkim bardzo kocha Polskę i Polaków. Jego prostolinijne umiłowanie do kraju urodzenia może zawstydzić niejednego polskiego pseudopatriotę.

Wrażliwość autora jest mi bliska nie tylko z powodu podobnych poglądów, ale także z powodu podobnych zamiłowań, np do książek. gdy więc czytam, że "dla nas, ludzi książki, to wszystko nie jest taka zwykła sprawa, ponieważ książka, album, encyklopedia, czasopismo, to jest część naszego warsztatu życiowego. Czytujemy rano gazety, mamy biologiczną wręcz potrzebę otaczania się książkami. Stanowią one właściwie część naszych mebli. Chodząc na spacer zaglądamy po drodze do księgarni. Książki bierzemy do ręki delikatnie, jak kwiat, głaszczemy je - jakby to było małe dziecko." - to tak właśnie czuje się biorąc do rąk książkę.

To podobieństwo poglądów określa także historia powiedzonek używanych kiedyś w domu, w którym się wychowałam. Zdarzało mi się usłyszeć, że "trzeba wybrać coś konkretnego, a nie ani be, ani me ani kukuryku". Również tytułowe powiedzonko "takie buty z cholewami" używane było w domu mojego dzieciństwa, choć matka Szewacha Weissa rozumiała je nieco inaczej. U niej oznaczało ono, że "jest źle, ale nie wolno tracić nadziei. Trzeba walczyć dalej.", podczas gdy w "mojej Galicji" było to raczej określenie informujące o tym, że został wykryty ukryty sens jakiegoś zdarzenia.




Moja Galicja jest metaforą, stanowi symbol czasu minionego, czegoś za czym się tęskni, choć wcale nie było różowe.

Poza plusami osobistymi książka stanowi ważny element świadomości historycznej, wspólnej dla Polaków i Żydów, bo przeżywanej razem przez 800 lat.

Weiss opowiada historię narodów z punktu widzenia osoby, która łączy obie Polski - tę przedwojenną, w której wspólnie żyli i zgodnie współistnieli Polacy i Żydzi, oraz obecną, w której swoją przynależność do narodu żydowskiego deklaruje ok 20 000 osób.
Liczba ta jest poważnie niedoszacowana. Wiele osób, mimo upływu ponad 7 dekad wciąż boi się przyznać do swoich żydowskich korzeni, a jeszcze większa liczba ludzi po prostu nie wie nic o swoim żydowskim pochodzeniu. Wciąż wiele jest sytuacji, gdy badając historię swojej rodziny trafiamy w ciemny punkt, z którego wyjściem byłaby relacja osób, które zginęły w czasie wojny, czy choćby dokumenty po nich.

Wywiad z Weissem, choć jest zapisem rozmowy dwojga przyjaciół, porusza tematy istotne dla wszystkich - politykę, historię, religię. Autorzy mierzą się z własnymi słabościami ukazując wady i zalety obu narodów. Dają nam wskazówki, jak unikać niebezpieczeństw związanych z nienawiścią, rasizmem, nazizmem, antysemityzmem i antypolonizmem.

Weiss wskazuje także na inne wielkie niebezpieczeństwo, ostrzega "przed defektem demokracji, która choć jest najlepszym systemem, może jednak niekontrolowana przez obywateli, tworzyć zalążki politycznego mesjanizmu. Taka bowiem aberracja myśli politycznej może tworzyć z demokracji substytut religii. To uwalnia jednostkę od odpowiedzialności."

Skutki tego uwolnienia, to historia Shoah i polityki Hitlera. To sytuacja w której "za ścianą krematorium miał pokoik jeden z członków załogi obozu koncentracyjnego w Auschwitz. I on ogrzewał sobie wodę w łazience do kąpieli rurami, które połączone były z rurami z krematorium! A przecież w krematoriach palono ludzi!"

Cytując profesora Talmana Weiss nazywa to "demokracją totalitarną", "kiedy to już nie jest naprawdę demokracja, ponieważ wyznawana ideologia dopuszcza łamanie praw człowieka."

Warto o tym pomyśleć dzisiaj, zanim jutro obudzimy się w kraju mordującym ludzi z powodu ich odmienności.

W rozmowach o wspólnej historii nie sposób uniknąć tematu odmiennych religii, posiadających jednakże wspólne korzenie. Stary Testament stanowi bowiem trzon zarówno dla Chrześcijaństwa jak i dla Judaizmu.

W ciekawy sposób tłumaczy Weiss żydowskie oczekiwanie na Mesjasza. Uważa on, iż "Mesjasz przyjdzie wtedy, gdy świat stanie się totalnie sprawiedliwy. a przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto nie wykona przykazania >>nie zabijaj<<".

W moim odczuciu takie rozumowanie stanowi kwintesencję żydowskiej duszy - lekko przekornej, troszkę zadziornej, zawsze filozofującej, układającej się nawet z samym Bogiem. To rozumowanie pozwala bowiem przypuszczać, że Mesjasz nie nadejdzie nigdy, a skoro tak, to życie na ziemi trwać będzie wiecznie i można sobie spokojnie oczekiwać na coś o czym wiemy, że nie nastąpi. Wygodne, czyż nie?




* wszystkie cytaty pochodzą z "Takie buty z cholewami" autorstwa A. Jarmusiewicz i S. Weissa.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się na blogu po zaakceptowaniu przez moderatora