Autor: Remigiusz Piotrowski
wydawnictwo: PWN
liczba str: 320
ISBN: 978-83-7705-617-2
moja ocena: 7/10
wydawnictwo: PWN
liczba str: 320
ISBN: 978-83-7705-617-2
moja ocena: 7/10
Menachem Bornsztajn, chłopak urodzony w ubogiej żydowskiej
rodzinie w Łęczycy. Rodzina wierząc w magię wielkiego miasta Łodzi
przeprowadziła się tam wkrótce po narodzinach chłopca. Gdy umiera ojciec
chłopak zaczyna żebrać pod kościołem. Czy to miejsce odmieni jego życie? Tak.
Po kilku latach swoistych "studiów" nikomu nieznany Menachem
Bornsztajn staje się Maksem, ślepym Maksem. Nazwisko to będą sobie powtarzali
łodzianie wielu pokoleń i dla każdego z nich oznaczać ono będzie kogoś całkiem
innego.
Dla jednych Maks, analfabeta, bez wykształcenia i zawodu
to Król Bałut, który prowadzi w przedwojennej Łodzi biuro porad prawnych, jest jednocześnie sędzią i
adwokatem, a często i komornikiem. Ludzie z Bałut wiedzą, że po „sprawiedliwość”
idzie się do Maksa. Złudna to jednak sprawiedliwość, i bardzo przekupna. Kto
lepiej zapłaci ten wygra.
Inni nazywają go Janosikiem, który odbierając bogatym daje
biednym i często ich broni.
Jeszcze inni widzą w nim tylko tępego bandytę zdobywającego majątek wymuszeniami, siłą pięści i podstępem.
Maks był także mordercą, bezkarnym w majestacie prawa. Blagierem, kłamcą, krętaczem i fanstastą.
Jak mało kto umiał okręcić sobie wokół małego palca przedstawicieli policji, dziennikarzy, prawników, a nawet prominentów.
Kim więc był Menachem Bornsztajn na prawdę?
Niektórzy porównują go – choć moim zdaniem jednak na wyrost – do Al'a Capone i Ojca Chrzestnego.
Niektórzy porównują go – choć moim zdaniem jednak na wyrost – do Al'a Capone i Ojca Chrzestnego.
Do dziś przetrwały tylko dwie jego fotografie, mnóstwo
artykułów prasowych i wspomnienia starych już ludzi, dawnych mieszkańców Bałut,
dzielnicy łódzkiej o niezbyt pewnej reputacji.
Śledząc losy Maksa, prowadzeni jesteśmy przez Remigiusza Piotrowskiego ulicami, które dziś już nie istnieją, autor pokazuje nam świat, jakim był przed II wojną, wielokulturowy, ale i hermetycznie wręcz oddzielony. Zaryzykuję śmiałą tezę, iż antysemityzm w ówczesnej Łodzi miał ogromne korzenie wśród samych Żydów.
Książka Piotrowskiego pozwala szerzej spojrzeć na życie
jakie wiedli ludzie przed wojną, pozwala też dostrzec w analfabecie człowieka
bardzo mądrego, który wiedział i widział więcej niż jego wykształceni znajomi,
którzy się go wstydzili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na blogu po zaakceptowaniu przez moderatora